"Soul Eater" tom trzynasty. Recenzja mangi shounen
Co tak późno, Black Star?
Szturm na Zamek Baby Jagi trwa – nasza dzielna drużyna pod wodzą (o, zgrozo!) Meduzy zinfiltrowała placówkę, a na scenę przed zamkiem wkroczył nie kto inny, jak nieobecny od pewnego czasu potomek Gwiezdnego Klanu Zabójców: jedyny i niepowtarzalny, zupełnie nieumiejący kroczyć drogą ninja Black Star. Dość powiedzieć, że jego wejście było jak zawsze spektakularne i nie miało w sobie absolutnie nic z subtelności.
Trzynaście to nie jest zła liczba dla Soul Eatera Atsushiego Ohkubo, jako czytelnicy dostajemy bowiem do rąk napakowany akcją tomik. Nie ma się co dziwić, biorąc pod uwagę to, w którym miejscu historii o uczniach Zawodówki Śmierci się znajdujemy. Najpierw czeka nas bitwa Black Stara z Mifune i to taka, w której żadna ze stron nie próbuje się powstrzymywać. Z flashbacku dowiemy się również, co działo się z jednym z najsilniejszych wojowników wśród kształcących się władających oraz z jego towarzyszką, Tsubaki. W końcu, gdy opuszczali swoich przyjaciół, mieli oboje poważne problemy związane z nowymi umiejętnościami oraz, wydawałoby się, zbyt wygórowanymi ambicjami i podejściem do osiągnięcia celu. Poznamy również tatę Tsubaki, który po raz pierwszy spotka się z narcystycznym Black Starem.
Tymczasem w Zamku Baby Jagi dzieją się równie ciekawe rzeczy, Ox i Harvar mierzą się z Kim i Jackie, dwiema wiedźmami, uczennicami Zawodówki, którym obniżono poziom moralności. To nie jest łatwe starcie, ale za to narysowane i przeprowadzone w klasycznym dla shounen schemacie – jego wynik jest z góry przewidywalny, ale jednocześnie całość przeprowadzona jest tak, że czytelnikom trudno się z całego starcia nie cieszyć. Jest to również ta część historii, w której opada nieco maska lekkiej i przyjemnej historii: żeby wygrać ze Złą Kim, nie wystarczą jedynie kwieciste przemowy czy odwołanie się do pozytywnych wspomnień. Nasi bohaterowie będą musieli nie tylko sięgnąć po broń, przelać krew, ale i posunąć się do dość dramatycznych czynów. Zapewniam, że nudno nie jest.
Trzecim ważnym wątkiem w trzynastym tomie Soul Eatera jest niszczenie poszczególnych Zamków, zwłaszcza w nodze numer osiem (wiecie, najbardziej symetryczna cyfra, więc oczywiście wysłali tam tego szaleńca Kida i jego dziewczyny). Sama misja nie będzie wcale taka łatwa, słudzy Baby Jagi zorientowali się, że mają w Zamku krety. Chociaż o wiele trudniejsze okaże się dla naszego bohatera dotarcie na miejsce, ale dlaczego – sprawdźcie sami.
Trzynastą część Soul Eatera czyta się szybko, głównie dlatego, że wiele się w niej dzieje, a nie tak dużo mówi. W tym sensie mamy do czynienia z klasyczną mangą shounen, porywającą, szybką, z okazjonalnymi humorystycznymi przerywnikami czy golizną. Po kresce widać również, że powstawała w zawrotnym tempie – wciąż miejscami coś dziwnego dzieje się z proporcjami, ale podczas gdy wcześniej autor zostawiał nam czas, aby na nie pomarudzić, tak tym razem nie mamy go wiele. To dobry, solidny tom i gwarantowana miła lektura dla osób lubiących shouneny.
Soul Eater - 13
Rysunek: Atsushi Ohkubo
Wydawnictwo: JPF - Japonica Polonica Fantastica
Rok wydania polskiego: 7/2015
Oprawa: miękka
Papier: offset
Druk: cz.-b.
Dystrybucja: księgarnie, internet
Wydanie: I
Cena z okładki: 18,90 zł